Siedziałam w swoim małym pokoiku całkiem sama. Rolety były opuszczone i nie wpuszczały promieni słonecznych do środka.
- Kiedyś musisz wyjść, Una. - usłyszałam głos mamy za drzwi. Potrząsnęłam głową. Nie miałam zamiaru nigdzie iść. Już widziałam spojrzenia innych, gdy koło nich przechodzę. Bałam się tego. Bałam się tego wszystkiego.
- Una! - krzyknęła matka i walnęła w drzwi, aż podskoczyłam na łóżku.
- Masz natychmiast wyjść, jasne? Ja nie dam rady wszystkiego robić sama! - powiedziała i otworzyła drzwi. Spojrzałam na nią i pokręciłam przecząco głowę.
- Nie będę nic robić. - oświadczyłam cicho. Spiorunowała mnie wzrokiem. Podeszła do mnie szybkim krokiem i chwyciła za nadgarstek. Pociągnęła mnie, przez co o mały włos nie spadłam z łóżka.
- Mamo...- zaczęłam niechętnie, ale ta zaciągnęła mnie pod same drzwi, po czym je otworzyła.
- Idź i znajdź jakichś przyjaciół.- rozkazała zła. Spojrzałam na nią błagalnie. Jej spojrzenie stało się łagodniejsze. Pełne ... współczucia?
- Proszę. Nie zamykaj się na świat, kochanie. - poprosiła i z uśmiechem wypchnęła mnie na zewnątrz.
Chciałam krzyknąć na nią, ale ta zamknęła drzwi, a ja zostałam sama na ulicy.
Rozejrzałam się. Parę osób się na mnie patrzyło. Zestresowana usiadłam i schowałam głowę między kolanami. Co raz bardziej się stresowałam.
< Ktoś?XDD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz