Wilczyca uważnie oglądała dziewczynę przed sobą, oraz pomieszczenie za sobą. Z tego co widziała, słyszała i wyczuwała mogła wiele wywnioskować. Małolacie nie zamykała się buzia, cały czas mówiła. A białowłosa czekała, jak zwykle... w ciszy. W końcu i smoczyca zamilkła i zamarła z wymalowanym zawiedzeniem na twarzy.
-A więc sąd...- Głos niski i zimny niczym stal przeciął powietrze sprawiając że niewidoma drgnęła lekko na jego wydźwięk. Rzadko kiedy można było usłyszeć ten głos. Smoczyca znów uniosła głowę a na jej wargi powrócił uśmiech.
-Mówisz!- Wskazała palcem na swoją winną. -Więc lepiej podziel się swoimi słowami obrony, bo inaczej zawiśniesz!- Zaczęła ponownie pieśń sprzed chwili. Wilczyca jednak ani drgnęła, nie okazała też najmniejszego wzruszenia.
-Znów zamierasz? To jedynie utwierdza cię w winie! Skończysz na szubienicy!- Zniosła się gromkim śmiechem, odrzucając głowę w tył. Naglę przestała i przybliżyła się do dziwnej przybyszki.
-Dlaczego się nie odzywasz? Dlaczego nie uciekasz? Kim ty u diabła jesteś?- Warknęła wyraźnie rozzłoszczona tym jak nieznajoma psuje jej zabawę.
-Bo nie muszę...- Lodowy głos ponownie zabrzmiał w uszach czerwonowłosej, a wokoło zdawało się czuć narastający chłód. -Mój jest trup arystokraty, moje też trupy tutejszego cmentarza...- Oznajmiła spokojnie a diaboliczny uśmiech na jej ustach rósł odkrywając rząd kłów.
-Więc zawiś...!- Smoczyca nie skończyła, bo wyczuła jak nieznajoma wstaje.
-Nie ty pierwsza tak mówisz, ale jak inni tego nie zrobisz.- Drapieżny uśmiech nie znikał, jedynie przybierał coraz bardziej nieprzyjemny wyraz. Dziewczyna coś jeszcze chciała powiedzieć, ale nie zdążyła bo znudzona nieznajoma w dwóch susach znalazła się na dachu i odeszła w stronę lasu.
Las nie jest miejscem w którym łatwo o przetrwanie, szczególnie dla tych którzy go nie znają. Taką osobą nie była jednak Nocte, łowczyni od urodzenia. W miarę jak jej talent i umiejętności rosły wybierała coraz to trudniejsze zdobycze. Z czasem również potwory za które brała opłaty aż w końcu nawet i Furry. Dla nich i tak zawsze była dzikim zwierzęciem, a takim zdarza się zagryźć kogoś. Może dlatego że jakoś przewidziała fakt bycia potraktowanym jak człowiek przez małą smoczycę zachęcił ją do zainteresowania się nią i otworzenia ust. Nie żeby uważanie jej za Dreliona jej przeszkadzało. Wylegiwała się z szerokim uśmiechem na konarze potężnego dębu wyobrażając sobie, że czuję ciepło padających nań promieni słonecznych. Błogi spokój głęboko w puszczy po sowitym posiłku był najlepszą nagrodą po udanych łowach. Ale tego dnia błogi spokój przerwał dziwny gość, który wyłonił się zza krzaków z niesionym przekleństwem.
-Dalej chcesz mnie wieszać dzieciaku?- Zadrwiła wilczyca na widok małej czerwonowłosej.
<Terezi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz