Poszła sobie. Tak po prostu sobie poszła! Terezi warknęła po czym szybko schwytała swoje bronie oraz grubą, mocną linę. Będzie zabawnie.
Dziewczyna stanęła z powrotem na parapecie i zaczęła węszyć. Dobrze, że udało jej się zapamiętać zapach wilczycy. Kiedy w końcu wyczuła dopiero co poznaną woń, natychmiast ruszyła w jej stronę. Wyprostowała swoje skrzydła i wzbiła się w powietrze. Śledząc zapach nieznajomej po drodze o mało nie wywróciła paru innych osób. Oczywiście nie obyło się bez przezwisk, jednak zdenerwowana, a w tym samym czasie podekscytowana smoczyca kompletnie to zignorowała i dalej leciała za śmietankową wonią. W końcu zaczęła słyszeć szum liści i wokoło rozniósł się zapach mięty i czekolady – z pewnością trafiła do lasu. Czerwono włosa wykrzywiła nos przez miętowy zapach – zawsze drapał jej już i tak ochrypłe gardło, przez co automatycznie wszelkie odcienie zieleni stały się najbardziej znienawidzonymi kolorami Terezi. Próbując nie skupiać się na okropnych torturach ze strony lasu, dziewczyna z powrotem starała się wyśledzić wilczycę. W końcu udało się jej znaleźć nieznajomą i stanęła na swoje smocze nogi, chowając czarne skrzydła za plecami.
- Dalej chcesz mnie wieszać dzieciaku? – odezwała się białowłosa, wyraźnie słychać drwinę w jej głosie.
- Przysięgam na Boga – zaczęła warcząc Terezi – Najpierw uciekasz, a potem karzesz mi jeszcze włazić do zaśmierdzianego lasu? Nie wspominając już o twoim tonie – nie trzeba było nawet na nią patrzeć, żeby zrozumieć, że kompletnie straciła humor.
Wilczyca lekko się do siebie zaśmiała i znowu przemówiła:
- Miastowa, widzę? Skoro tak bardzo nie lubisz lasów, to po co tu przyszłaś? – smoczyca była zbyt rozzłoszczona, żeby wyczuć, że nieznajoma uniosła brew, patrząc na nią drwiąco.
- Po co, pytasz? – w tej chwili czerwono włosa wyjęła swoje oba miecze, trzymając w lewej dłoni wcześniej przygotowany sznur – Jest pora egzekucji – jej uśmiech znowu wrócił na jej twarz, tym razem był to uśmiech spragniony krwi. Znowu się zaśmiała i rzuciła w stronę „winowajcy”, jednak ta odskoczyła unikając w czas jednego z ostrzy ślepej smoczycy.
Tym razem Terezi wykorzystała swoją moc i przewidziała następne ruchy wilczycy, dzięki czemu szczęśliwie drasnęła swoją przeciwniczkę po brzuchu. Rana nie była jakoś specjalnie głęboka czy bolesna, jednak białowłosa wyraźnie zaskoczona powodzeniem ataku dziewczyny także ustawiła się w pozycji bojowej, gotowa do ataku.
Oczywiście Terezi nie będzie używać ciągle swoich mocy – to zepsułoby całą zabawę. Wyczuwając zdeterminowanie nieznajomej wydała z siebie kolejny śmiech, zacisnęła swoje dłonie na ostrzach i ruszyła z powrotem do ataku. To czy ją zabije, czy zostawi żywą jeszcze przemyśli. Teraz najważniejsza jest zabawa.
<Nocte?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz