Sen nie jest czymś, czego nasza ślepa smoczyca potrzebuje do życia, jednak raz na jakiś czas można sobie odpocząć. Od kiedy opuściła swój dom na drzewie i swojego smoczego rodzica praktycznie wcale nie śpi. Już przed tym rzadko zasypiała, jednak teraz czuje się jeszcze bardziej niepewnie. Wszystko przez tą głupią pajęczą dziw- Eh. Nie ma co tracić na nią nerwy.
Terezi powoli poruszyła swoim ogonem, zamykając za sobą drzwi. Upewniając się położenia swojego łóżka wzięła głęboki wdech, po czym ruszyła przed siebie, zatrzymując się tuż przed łożem i powoli się na nie wspinając. Położyła się na bok i otuliła się własnymi skrzydłami, ogon owinięty wokół jej nóg. Nieco nerwowo zamknęła swoje zmęczone powieki i zrelaksowała swoje spięte ciało, próbując nie myśleć o tym, co się stało lata temu. Po chwili udało jej się zasnąć i odpłynęła w świat snów.
Czarnowłosa pół dziewczyna-pół pajęczyca leżała na ziemi iw kałuży swojej kobaltowej krwi. Jej odcięta, lewa ręka leżała niedaleko od jej ciała. Po lewym oku ani śladu – jedynie kolejna plama niebieskiej krwi na twarzy. Dziewczyna powoli wstał, próbując utrzymać równowagę. Ból jaki przeszywał jej ciało był niczym w porównaniu do buzującej w niej złości. Używając swojej mocy przejmowania kontroli nad innymi, przeszła do ciała niewinnego pół byka. Wiedziała dokładnie co robi. Wszystko sobie idealnie zaplanowała – a teraz w końcu będzie mogła się na niej odegrać. Będąc w ciele biednego chłopaka skorzystała z jego mocy porozumiewania się z innymi zwierzętami, po czym przejęła umysł niejakiego śnieżnobiałego smoka. Gdyby nie fakt, że jej cel jest po za zasięgiem jej mocy, mogłaby od razu się nią zająć. Jednak miała szczęście, że przynajmniej da radę użyć jej smoka.
Korzystając ze smoczego ciała, rozkazała śpiącej Terezi wyjść ze swojego domu na drzewie i prosto w las. Nieświadoma niczego smoczyca dalej smacznie drzemała. Kiedy ona w swoim śnie przechadzała się pomiędzy złotymi budynkami, w tym czasie jej prawdziwe ciało szło przez las. W pewnym momencie się zatrzymała i spojrzała do góry. Otworzyła oczy i ujrzała przepiękny blask serca Skaii. Jej prawdziwe oczy także coś ujrzały, jednak nie było to niewinne światełko świata ponad nią – było to najprawdziwsze słońce. Jeszcze przez chwilę Terezi wpatrywała się w oślepiającą gwiazdę, nawet nie będąc tego świadoma, i kiedy promienie wypaliły kompletnie jej wzrok bezsilnie upadła na trawę pod nią. Kiedy się obudziła, nie widziała nic. Kompletnie nic. Czarna pustka.
Tym czasem pajęcza dziewczyna wróciła do swojego ciała i zadowolona z wyniku swojej misji wróciła do swojej kryjówki zająć się swoimi obrażeniami.
Terezi szybko otworzyła oczy, jednak niczego nie widziała. Czarno. Po chwili wróciła do zdrowych zmysłów i powoli usiadła na brzegu swojego łóżka. Pierwszy raz od tygodni położyła się spać i w zamian dostała znowu ten sam sen. Los się jednak do niej nie uśmiecha, huh?
Wyprostowała swoje spięte skrzydła, po czym je złożyła za swoimi plecami, żeby niczego przypadkiem nie potrącić. Znowu wzięła głęboki wdech próbując określić stan jej pokoju. Wszystko wydaje się być tak jak powinno – mała ilość mebli, porozrzucane randomowe przedmioty i jej pluszowe smoki – jedne leżące w nieładzie na podłodze, inne powieszone za szyję i przywiązane sznurem do sufitu. Myśl o tych wszystkich zbrodniarzach zwisających nad jej głową przyniosła jej ochotę na kolejną grę w sąd. Problem w tym, że nie wie jaką sprawę mogłaby odbyć, a nic innego w tej chwili nie ma do roboty. Zdenerwowana swoją obecną sytuacją, otworzyła okno i usiadła na parapecie, wystawiając swoje smocze nogi na zewnątrz i ze skwaszoną miną próbowała coś wymyślić. Może poszukać sobie jakiejś roboty? Albo kogoś zaczepić i się z nim podrażnić? Kompletnie nie miała pomysłu, co mogłaby zrobić, tak więc siedziała i wdychała przeróżne zapachy z zewnątrz, czekając na jakąś akcję.
(Ktokolwiek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz