Smoczyca jeszcze chwilę stała próbując wywęszyć jakiś podstęp, jednak nic nie wyczuła. Jakim cudem nie poczuła, że ktoś był w pobliżu? To pewno przez tego trupa… Jednak ciężko jest się oprzeć takiemu słodkiemu zapachowi wiśni – a dokładniej koloru krwi. Sama krew nie pachniała smakowicie. Lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy, po czym skuliła swój ogon pod siebie, opierając jego czubek o parapet i na nim siadając – dzięki temu [wyczuła], że jest mniej więcej na poziomie oczu nieznajome- chwila… Ups. Nieznajomej. Musi jeszcze trochę poćwiczyć rozpoznawanie płci innych. Mniejsza. Wysunęła swoją głowę w stronę intruza i wzięła kilka wdechów i wydechów, próbując w jakiś sposób mniej więcej sobie przybliżyć jej wygląd. Wilczyca. Zapach bitej śmietany – musi mieć białe futro. Lekka woń borówek, to pewno kolor oczu… Nie, oka. Zapach stali… Zapewne ma na sobie jakąś zbroję. Jeszcze chwilę próbowała wyłapać mniejsze szczegóły i poczuła słodki zapach wiśni – lekko wyczuwalny, jednak nadal obecny. Na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech ukazujący jej ostre zęby. Następnie wydała z siebie swój firmowy, krótki, szyderczy śmiech przez zaciśnięte zęby i wzięła sprawy w swoje ręce. W końcu ma kogo obwinić i to jeszcze z dobrego powodu!
- A więc, co masz na swoją obronę? – zapytała krzyżując swoje nogi w powietrzu.
Wilczyca kompletnie nie wiedziała o co jej chodzi i jedynie przechyliła głowę i zmarszczyła brwi.
- Nie próbuj udawać, że nie wiesz o czym mówię – kolejny śmiech, tym razem cichszy. Znowu zbliżyła swoją twarz to nieznajomej i „spojrzała” jej w oczy – Jeśli myślisz, że nie czuję zapachu krwi, który zdecydowanie należy do tego truposza na zewnątrz, to się grubo mylisz – tym razem odsunęła się i parsknęła.
Wyczuła zaskoczenie na twarzy wilczycy, jednak ta nadal się nie odzywała.
- A więc siedzimy cicho? Pft… To jedynie potwierdza moje zarzuty wobec twojej osoby. Co masz do obrony? I nie przyjmuję takich wytłumaczeń jak „Ja tylko przechodziłam obok”. Wtedy zapach minąłby w zaledwie kilka sekund. Uwierz mi, nikt nie może uciec od ręki sprawiedliwości słynnej Terezi Pyrope! – najpierw wskazała dłonią na siebie, którą później skierowała do wnętrza swojego pokoju, pokazując wszystkie pluszowe smoki, które zostały skazane za… za cokolwiek zrobiły w głowie smoczycy.
Białowłosa spojrzała do środka, zdecydowanie zdziwiona widokiem. Czemu ona… Nie ważnie. I tak z daleka już widać, że ta cała Pyrope jest jakaś pokręcona. Zwracając swój wzrok znowu z powrotem w stronę szyderczo uśmiechającej się smoczycy, westchnęła i zastanawiała się jak powinna na to wszystko zareagować. Najwidoczniej ten dzieciak chciał pobawić się w jakiś sąd czy coś… Może powinna sobie po prostu odejść i zostawić to dziwadło, jednak widząc po jej zachowaniu, prawdopodobnie by ją zaczęła śledzić. Skrzyżowała ręce i znowu spojrzała na Terezi.
- Oh, aż tak bardzo się boisz swojej porażki? – odrzuciła swoją głowę do tyłu i kolejny śmiech wydostał się jej gardła, chrypki i tym razem głośniejszy. Kiedy skończyła raczej nieprzyjemny dla ucha odgłos, opuściła głowę z powrotem będąc twarzą w twarz z wilczycą. Wcześniej szeroki uśmiech teraz zamienił się w widoczne niezadowolenie i niesmak. Wydała z siebie zirytowany odgłos po czym znowu się odezwała –Jak będziesz tak cicho siedzieć, to nie będzie żadnej zabawy… Chyba, że jesteś niemową, to możesz sobie już iść… - po czym oparła swoje łokcie o kolana i położyła swoją twarz między dłońmi. Na jej twarzy znowu pojawiło się znudzenie, tym razem z odrobiną zawiedzenia.
<Nocte?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz