niedziela, 9 sierpnia 2015

Od Shiro

   Piekielna gwiazda powoli chowała się za horyzontem, dzięki czemu coraz mniej światła wpadało przez kratki odpływowej. Takie środowisko jest dla mnie codziennością: w podziemiach się urodziłem, wychowałem , mieszkam i zapewne umrę... jak wcześniej nie dopadnie mnie jakiś Drelion podczas wypraw z Sett'em. albo nie zawali się sufit jakiejś świątyni do której mnie wyciągnął. Nie...nie myśl , że jestem jakimś jego sługą. Nie obchodzi mnie, że jest księciem - monarchia jak najmniej mnie obchodzi i chętnie bym się jej pozbył-... po prostu... z jego pomocą trudno byłoby mi się pozbierać po straceniu moich rodziców -oczywiście przez króla. Byli niewinni... wrobiono ich i tyle. Gdzie sprawiedliwość w tym mieście?
   Skierowałem się w stronę wyjścia. Wszedłem po zardzewiałem drabinie i z trudem przesunąłem pokrywę na bok i wygramoliłem się na powierzchnię. Słońce już zaszło przez co panował przyjemny pół mrok. Wiatr delikatnie dmuchnął mi w twarz zsuwając kaptur z mojej głowy. Ulice były już puste przez co nie musiałem się martwić, że ktoś mnie zauważy. Jeszcze brakuje mi sensacji, że jestem niezwykle podobny do człowieka pełnej krwi. Przeczesałem dłonią moje czarne włosy tylko po to by zaraz z powrotem zakryć je pod kapturem białej bluzy z uszami, którą kiedyś otrzymałem od księciunia. Pomaga mi to choć trochę wtopić się w tłum.
   Naciągnąłem z powrotem kaptur na głowę i wyszedłem na brukową uliczkę. Wokół mnie było masę białych i beżowych budynków co w porównaniu do podziemia jest strasznie jasne i zdecydowanie czystsze. Skierowałem się w stronę głównego placu gdzie miałem czekać na Sett'a ,ale znając jego ogoniasty zad pewnie się spóźni, bo to przecież Sett...musi mieć wielkie wejście nawet jak nie ma publiczności .Po drodze minąłem parę par, jakąś pełnokrwistą staruszkę oraz strażnika, którego musiałem ominąć szerokim łukiem. Poznałem ten jego jaszczurzy pysk i wole nie zaczynać z nim pogaduszki.
   Po kilku minutach dotarłem na miejsce. Podszedłem do dobrze mi znanej fontanny wykonanego z białego kamienia. Z pysków dwóch smoków lała się woda, zaś po środku wstawiono tablice z imionami zasłużonych. Wśród nich zawsze widziałem to jedno... z którego byłem dumny Akichiko Ushio -mój dziadek który poległ gdzieś w terenie kiedy się urodziłem. Podobno zasłużył na miejsce na tej tablicy, choć sam nie wiem czy to prawda...nie znałem go.
   Spojrzałem na zegar w wierzy który pokazywał godzinę piętnaście po dziesiątej. Jak przewidziałem ... Sett się spóźnia. Żadna nowość. Zacząłem krążyć dłonią w chłodnej wodzie fontanny, jednak wciąż nasłuchiwałem. Nie słyszałem krzyku "UWAGA" , machania skrzydłami, czy innych oznak latającego lisa - tylko czyjeś delikatne kroki. Na pewno nie straż, ani Sett... kobieta... to pewne. Nie odwracałem wzroku z nadzieją, że pójdzie w swoją stronę,
< dziewczyno?~ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz